Bloga założyłem żeby umieszczać swoje twórcze wyroby, ale
nie mogłem się powstrzymać od tej dygresji, jaką jest „Rex RS450 street”, który
został przywieziony do reanimacji w stanie rozkładu. Plastiki połamane w 80%
dodatkowo 10% brakujących. Jedyną oznaką życia był działający sygnał. Gdy
uporałem się z przekaźnikiem, którego styki zostały sklejone przez rdzę, pospawałem
połamane plastiki, naprawiłem gaźnik, umyłem zbiornik paliwa, pospawałem uchwyt
tłumika przy silniku, reanimowałem wyrwane gwinty w cylindrze. Na koniec
(prawie koniec) przerobiłem tłumik; na zdjęciach widać jak ktoś naprawiał go
wcześniej zostawiając dodatkowe dziury dla spalin. Zawory oczywiście
rozregulowane, ale po regulacji udało się odpalić drania. Niestety na krótko,
bo Rexio bierze olej i po kilku minutach gaśnie. Miałem się zająć „elektryką”,
więc to zrobiłem. Dalsza część przygód Rexia mam nadzieję, że nie będzie mi
znana. Rada dla Was nie kupujcie w „okazji” za 50, 100, 150zł takiej padliny,
bo koszty części i napraw nie są już takie niskie. Sprzedający zawsze ma jakąś
wzruszającą historię w zanadrzu jak to rozebrał skuter, bo gaźnik musiał umyć
albo akumulator akurat zgubił:P Zdjęć typowo po robocie nie robiłem, bo nie
mogłem już patrzeć na niego :)
Pierwsze wrażenie nie najgorsze, ale to tylko wrażenie
Tłumik pospawany do połowy, bo kto się przejmuje tym co nie widać
Plastiki w trakcie spawania niestety nie wiele było nie pękniętych