W 2008 roku kupiłem spod okolic Rzeszowa shl m11. Zabytek na który polowałem kilka już lat był w dobrym stanie co najważniejsze miał oryginalne drobiazgi, ale po kilku miesiącach jazdy okazało się, że rama jest pęknięta. Rozpoczął się etap reanimacji, który trwał do sierpnia 2010. W skrócie wyglądał mniej więcej tak: kupowanie, remont silnika, polerowanie, spawanie, szlifowanie, szpachlowanie, malowanie, kupowanie i na koniec pusta sakiewka:) Shl wygląda i jeździ tak jak powinna, sezon wkrótce... projekt remontu zakończony:)
Zdjęcie przed zakupem. Pozdrawiam byłego właściciela:)
Błotnik tylny w większości "oryginalnych" zabytkach to sito.
Zestaw zrób to sam już aktywny.
Szpachlowanie - i masz dość remontów na wiele miesięcy.
Już na kołach, ale do końca daleko.
Koniec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz